Fundacja Qmarzeniom im. Heleny Buli to rodzinna organizacja pozarządowa, której powstaniu przyświecała idea wsparcia słabszych i bezbronnych – zwłaszcza kobiet i dzieci. Organizacja działa od 2020 roku na rzecz dzieci, które znalazły się na niesprawiedliwym starcie. Fundacja to również szeroki system wsparcia w aspekcie zawodowej aktywizacji kobiet. Prowadzi działania z zakresu profilaktyki nowotworowej i jest organizatorem konferencji rozwojowych dla kobiet. Od niedawna prowadzi własne studio nagrań oraz propaguje ideę „Sharing is caring” w ramach prowadzonego sklepu charytatywnego.
Mariola Wieczorek: Magda, jesteś laureatką Diamentów Forbesa, prowadzisz biznes, wychowujesz dwójkę dzieci, trenujesz, inspirujesz kobiety swoim programem rozwojowym i jeszcze prowadzisz fundację. To wszystko brzmi jakby Twoja doba miała 48 godzin!
Magdalena Mucha: Dziękuję za miłe słowa! Nie ukrywam, że czasem czuję się tak, jakby faktycznie tak było. Muszę przyznać, że na początku mojej kariery podchodziłam do wszystkiego inaczej niż teraz. Byłam pewna, że wszystko zrobię najlepiej sama. Przekonanie o tym, że jestem w błędzie przyszło z czasem. Nie od razu rozumiałam, jak ważne jest zaufanie do innych i delegowanie zadań. Teraz wiem, że nie muszę robić wszystkiego sama, i to pozwala mi skupić się na najważniejszych aspektach mojego życia. Chciałabym powiedzieć, że klucz tkwi w dobrej organizacji i priorytetyzacji zadań… Kalendarz, co prawda, mam zawsze przy sobie, ale znacznie bliższe jest mi przekonanie, że jeśli robimy coś z pasją i zaangażowaniem, zawsze znajdziemy w sobie siłę, żeby pokonać wszelkie przeszkody i dopiąć swego.
Kiedy pojawiła się myśl o założeniu fundacji?
Niecałe 5 lat temu. To było kilka miesięcy przed jej założeniem. Spontaniczna myśl zrodziła się w trakcie rozmowy z moją ciocią, która właśnie objęła stanowisko dyrektorki w jednej z podczęstochowskich szkół. Dla całej rodziny było to bardzo symboliczne wydarzenia, gdyż przed laty, tę samą funkcję sprawowała moja babcia. Była wspaniałym pedagogiem, której życiową pasją była bezinteresowna pomoc innym. Za swoje poświęcenie i osiągnięcia była wielokrotnie doceniana i nagradzana przez władze oświatowe. Prawdziwą spuściznę pozostawiła jednak w sercach okolicznych mieszkańców, stając się symbolem pracowitości i oddania potrzebom najmłodszych. W trakcie tej rozmowy poczułam, że babcia życzyłaby sobie tego, by jej dzieło było kontynuowane.
Rozumiem, że to właśnie dlatego fundacja skupia się na wsparciu dzieci, które znalazły się na niesprawiedliwym starcie?
Dokładnie tak. Od początku było jasne, że działalność fundacji powinna skupiać się, na dzieciach. O ich przyszłości często decyduje miejsce zamieszkania, język, wykształcenie rodziców i inne niezależne od nich czynniki. Wiedziałam, że w tym obszarze jest dużo do zrobienia. Gdzieś w głębi serca, czułam jednak, że ciężko zapewnić dzieciom szczęśliwe życie, kiedy ich mamy nie czują się spełnione. Stąd też myśl, że fundacja powinna skupić się również na aktywizacji kobiet – i to w jak najszerszym rozumieniu.
Pierwsza fundacyjna akcja to był start z prawdziwym przytupem…
Dokładnie tak. Moi znajomi śmieją się, że do działania napędza mnie adrenalina. Było więc jasne, że jeśli ruszymy, to „na poważnie”. 4 lata temu nie wiedzieliśmy, ile pracy i wyzwań kryje się za realizacją ogólnopolskiej kampanii. Wystartowaliśmy z kolekcją koszulek zaprojektowanych dla Fundacji, przez światowej sławy projektanta, Macieja Zienia. Z zebranych środków udało nam się sfinansować realizację warsztatów dla kobiet po chorobach nowotworowych. To nie były zwykłe warsztaty rozwojowe. Idea była taka by obudzić te kobiety do życia. Poza psychologami, coach’ami i trenerami rozwoju osobistego, zaprosiliśmy również stylistkę, wizażystki i zawodowego fotografa. Dla wielu uczestniczek to był pierwszy raz od wielu lat, kiedy miały okazję pomyśleć o sobie. Ostatniego dnia – profesjonalnie uczesane, pomalowane i wystylizowane – stanęły przed obiektywem fotografa, by uwiecznić przełomowy moment i zamanifestować chęć powrotu do życia. Trudno to nawet opisać słowami. Z pierwszych warsztatów wróciłam odmieniona. Nawet nie domyślasz się, jak zmienia się spojrzenie na dotychczasowe „problemy”, gdy wracasz z kilkudniowego wyjazdu z kobietami, które stoczyły walkę o życie. Obiecałam sobie wtedy, że nie poprzestaniemy na tej edycji.
„Warsztaty z mocą” to nie jedyna inicjatywa, w ramach której Fundacja wspiera podopieczne częstochowskiego hospicjum. O corocznym „Balu z gwiazdami” mówi przecież cała Polska.
Tak, to olbrzymie przedsięwzięcie! Intensywne przygotowania do tego wydarzenia trwają dobre kilka miesięcy. To wieloetapowy i wieloaspektowy proces, w który zaangażowany jest cały fundacyjny zespół. Kluczowym punktem wieczoru jest licytacja charytatywna na rzecz hospicjum Dar Serca. Nie ukrywam, że pozyskanie przedmiotów, które zostaną wystawione na aukcję stanowi duże wyzwanie. Mamy pełną świadomość tego, że od wysokości zebranych środków dużo zależy. Robimy więc wszystko, by na aukcji znalazły się same perełki: obrazy znanych artystów, koszulki cenionych sportowców, vouchery pobytowe w luksusowych hotelach. Nasze bale słyną również z obecności gwiazd. Gościliśmy m.in. Grażynę Szapołowską, Anetę Kręglicką, Edytę Herbuś, Adę Fijał, Hannę Lis, Macieja Zienia, Katarzynę Zawadzką, Agnieszkę Grochowską oraz laureatki konkursu Miss Polski.
To wszystko brzmi jak wyzwanie dla sztabu ludzi…
Fundacja jest niewielką organizacją. To jedno z naszych największych wyzwań, by tak zaplanować harmonogram akcji, by dało się wszystko spiąć, przy bardzo ograniczonych zasobach.
Jak to zrobić mając na pokładzie kilku niepełnoetatowych pracowników?
Wszyscy mi mówią, że mam szczęście do ludzi. Mocno wierzę w to, że jeżeli za jakimś pomysłem kryje się wartościowy cel, to znajdą się ludzie i środki, by go zrealizować. Nie raz się o tym przekonałam.
Jesteś przedsiębiorczynią, która na co dzień zarządza w swojej firmie ponad setką osób. Zarządzanie zespołem fundacyjnym to musi być „pestka”.
Wbrew pozorom to dwa zupełnie światy, których nie sposób porównywać. Im więcej akcji mamy za sobą, tym nabieramy większego przekonania o tym, jak ważna jest dobra organizacja. Mam to szczęście, że fundacyjny team tworzą osoby, które w swoją pracę angażują się na 200%. W fundacji mamy płaską strukturę organizacyjną a pracownicy przeważnie sami podejmują decyzje, jeśli chodzi o obszar ich działania. Bardzo zależy mi również na tym, by każdy robił to z czym czuje się dobrze. Taki model sprawdza się najlepiej.
Od razu przyszła mi na myśl idea turkusowego przedsiębiorstwa.
Dokładnie tak! Jest mi ona niezmiernie bliska. Z perspektywy 4 lat działania fundacji, wiem, że jeśli cele organizacji są elastyczne, a zespół może zwinnie reagować na zmiany w otoczeniu, to nawet przy ograniczonych zasobach da się wiele osiągnąć. Można powiedzieć, że fundacja ma trochę start-up’ową naturę. Po pierwsze mocno dbamy w zespole o kulturę feedback’u. Po każdej akcji spotykamy się, by wymienić się spostrzeżeniami i spisać wnioski, które będzie można wdrożyć przy kolejnej okazji. Pracę nad cyklicznymi akcjami bardzo ułatwiają nam checklisty. Swoją drogą…w zespole często śmiejemy się, że wydamy kiedyś książkę dotyczącą fundacyjnych i organizacyjnych „wtop”… a było ich całe mnóstwo…
Uchylisz rąbka tajemnicy?
Widzę na przykład jak bardzo zmieniliśmy się w kontekście podejścia do swoich pomysłów. Na początku realizowaliśmy akcje, które wydawały się nam wartościowe. Potrafiliśmy się godzinami „spierać”, co do ich kształtu i sposobu realizacji. Często kończyło się tym, że z dobrego pomysłu powstawał kompromisowy „twór”, za którego nikt nie czuł się odpowiedzialny.
Podejrzewam, że jeszcze 2 lata temu bez mrugnięcia okiem wzięlibyśmy się za realizację pierwszej wersji pomysłu. Włożylibyśmy w to całe serce i jeszcze więcej zasobów. Bez gwarancji powodzenia. Dzisiaj już wiemy, że zanim wdrożymy coś w życie, trzeba najpierw zebrać informacje od grupy docelowej, przetestować pomysł na małej próbie i dostosować produkt do potrzeb osób zainteresowanych. Tak było chociażby z fundacyjną kawą.
Kawą?
W grudniu Fundacja otrzymała możliwość wzięcia udziału w świątecznym jarmarku w charakterze wystawcy. Jedynym pomysłem na asortyment na naszym stoisku były zestawy prezentowe. Przygotowaliśmy pięknie zapakowane świąteczne paczki, które w większości sprzedały się zanim dotarły na stoisko… Pamiętam, jacy byliśmy dumni z projektu opakowań kawy rzemieślniczej naszego brandu, którą po raz pierwszy sprzedaliśmy tym sposobem. Przepyszna kawa i czarne, nowoczesne opakowania. To musiało się udać. I udałoby się, gdybyśmy inaczej się do tego zabrali. Dopiero kiedy zorientowaliśmy się, że kawa – jako samodzielny produkt – nie sprzedaje się wcale, usiedliśmy do burzy mózgów. Co zrobić kiedy ma się w ręku dobry produkt, który się nie sprzedaje? Zbadać rynek i porozmawiać z grupą docelową. Postanowiliśmy na rebranding i mocny cel społeczny. Wypuściliśmy małą partię, z której dochód przeznaczyliśmy na wsparcie ośrodka pre-adopcyjnego, w którym przebywają maluszki pozostawione przez rodziców w szpitalu lub w oknach życia. Dopiero w oparciu o taki pilotaż, postaraliśmy się o pozyskanie środków na rozwój tej części naszej działalności gospodarczej. Udało się! Fundacyjną kawę z pilotażowej akcji już można zakupić na stronie fundacji.
A skoro jesteśmy przy działalności gospodarczej, powiedz nam proszę, czym jest Butik Marzeń?
Butikmarzen.pl to jeden z niewielu w Polsce internetowych sklepów charytatywnych, który działa w myśl idei „sharing is caring”. Do Butiku Marzeń trafiają nowe i używane rzeczy – często z końcówek serii lub ze zwrotów. Fundacja przyjmuje m.in. ubrania, książki, biżuterię, której jest w stanie dać drugie życie. Przedmioty te przekazywane są do Fundacji w postaci darowizny, a całkowity zysk z ich sprzedaży przeznaczany jest na działalność statutową fundacji.
Studio nagrań – to jeszcze jeden projekt, o który muszę Cię zapytać…
Fundacyjne studio to nasza najmłodsza inicjatywa, którą udało się sfinansować Fundacji w ramach środków z Krajowego Programu Odbudowy. To profesjonalna, wytłumiona i wielokadrowa przestrzeń, która idealnie sprawdzi się do nagrań podcastów, webinarów i rolek. Istnieje również możliwość wynajęcia sali do sesji fotograficznych (firmowych, rodzinnych, wizerunkowych i produktowych). Nie dalej jak tydzień temu sama miałam okazję wykorzystać tę przestrzeń do swojej sesji i wiem, że to miejsce ma ogromny potencjał!
Magda, to naprawdę imponujące, jak wiele projektów realizowane jest w ramach tak młodej organizacji. Czy na zakończenie mogłabyś podzielić się swoimi planami na przyszłość i marzeniami związanymi z fundacją?
Oczywiście! Moim marzeniem jest, aby fundacja mogła stale się rozwijać i docierać z projektami do coraz większej liczby osób. Wierzę, że nasza praca ma głęboki sens i cieszę się, że mogę ją realizować z tak wspaniałym zespołem. A jeśli chodzi o plany, to już teraz gorąco zachęcam do udziału w kolejnej konferencji dla aktywnych kobiet, która odbędzie się 16.11.2024. Tym razem w rozszerzonej wersji i pod nowym brandem (www.hertime.pl)! To kolejny fundacyjny projekt, w który dziewczyny wkładają całe serce. I to się czuje! Wystarczy spojrzeć na relację z ostatniej edycji:
Mariola Wieczorek
Doradca biznesowy