Dziś przedstawiamy historię jednej Fundacji, która z pasji do pracy z dziećmi, z miłości do radości i z marzenia o miejscu, w którym każdy uśmiech ma znaczenie, stworzyła przestrzeń pełną kolorów, kreatywności i dobrej energii. Dzięki wsparciu JOWES rozwinęła skrzydła i stworzyła miejsce, w którym jest WESOŁO. Z Justyną i Kaliną – fundatorkami, animatorkami i mamami – rozmawiam o tym, jak rodziła się Fundacja Wesoło Mi i jak udało im się połączyć serce z przedsiębiorczością społeczną.

Paula Wypych: Dziewczyny, znam Was od początku – jeszcze z czasów, gdy animacje były tylko pomysłem, a nie fundacją z piękną salą. I pamiętam, jak moje dzieci po raz pierwszy bawiły się na Waszych zajęciach – już wtedy było widać, że to coś wyjątkowego. Jak to się w ogóle zaczęło?

Kalina Kasztelan: To wyszło bardzo spontanicznie! (śmiech) Kiedyś byłam na urodzinach, gdzie po prostu zaczęłam bawić się z dziećmi. Zupełnie nieplanowanie. Okazało się, że to daje mi ogromną radość, a dzieciaki nie chciały kończyć zabawy. To był taki moment, który zapalił lampkę: „Hej, może to coś więcej niż przypadek?”.

Justyna Zarzyczna: Potem wszystko potoczyło się naturalnie. Dołączyłam do Kaliny, bo obie mamy w sobie pasję do pracy z dziećmi. A może też dlatego, że obie mamy własne dzieci w wieku szkolno-przedszkolnym i doskonale wiemy, jak ważne jest, by zapewnić im wartościową zabawę. Chciałyśmy stworzyć coś, co nie tylko bawi, ale też rozwija.

Tak powstało Wesoło Mi – z miłości do radości.

Paula: A jak wyglądała Wasza wizja, kiedy zaczynałyście pierwsze warsztaty?

Kalina: Chciałyśmy, żeby to było coś więcej niż tylko sposób na zajęcie dzieciom czasu. Naszą misją od początku było, żeby każde dziecko mogło się wyrazić, poczuć wyjątkowo i rozwijać swoją wyobraźnię.

Justyna: I żeby przez zabawę uczyć – współpracy, komunikacji, radzenia sobie z emocjami. Bo przecież dzieci uczą się najlepiej właśnie wtedy, gdy się bawią.

Paula: W końcu przyszedł moment, kiedy postanowiłyście zrobić duży krok i założyć fundację. Skąd ta decyzja?

Justyna: Ponad rok temu uznałyśmy, że to już czas, żeby pójść dalej. Fundacja pozwoliła nam działać szerzej – nie tylko organizować urodziny i warsztaty, ale też realizować projekty społeczne, współpracować z samorządami, szkołami, docierać do różnych grup dzieci. Dzięki temu nasze pomysły nabrały zupełnie nowego wymiaru.

Paula: Brzmi pięknie, ale wiem, że początki nie były łatwe. Jakie wyzwania stanęły przed Wami, kiedy ruszyłyście jako przedsiębiorstwo społeczne?

Kalina: Oj, wyzwań było sporo! Przede wszystkim formalności – biurokracja, księgowość, umowy… (śmiech) Musiałyśmy nauczyć się łączyć serce i pasję z twardą organizacją.

Justyna: Ale jednocześnie to był moment ogromnego wsparcia – dostałyśmy dotację z Jurajskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej. Dzięki temu mogłyśmy stworzyć miejsca pracy i otworzyć naszą wymarzoną salę. To naprawdę odmieniło wszystko.

Kalina: Tak, to był przełom. Wsparcie finansowe dało nam nie tylko sprzęt i przestrzeń, ale też poczucie, że ktoś wierzy w nasz pomysł. Dzięki temu Wesoło Mi mogło z małej inicjatywy przerodzić się w prawdziwą fundację z misją i zapleczem.

Paula: No właśnie, opowiedzcie o tej sali. Każdy, kto tam wejdzie, od razu się uśmiecha. Co sprawia, że jest taka wyjątkowa?

Justyna: Sala powstała z myślą o dzieciach – żeby czuły się swobodnie, bezpiecznie i wyjątkowo. Żeby im było WESOŁO 😉 Organizujemy urodziny tylko dla jednej grupy, więc nie ma tłoku ani chaosu. Dzieci mają przestrzeń tylko dla siebie, a rodzice – spokój.

Kalina: Wnętrza są kolorowe i przyjazne, ale nieprzytłaczające. Mamy też salę warsztatową, gdzie dzieci oprócz zabawy mogą coś stworzyć, doświadczyć, odkryć nowe zainteresowania. Chcemy, żeby każde urodziny były nie tylko zabawą, ale też przeżyciem, które rozwija.

Nasza sala – więcej zdjęć na naszej stronie – wesolomi.org

Paula: Muszę dodać, że moja córka miała u Was urodziny – i do dziś wspomina je z uśmiechem! Było kolorowo, ciepło, a ja miałam wrażenie, że wszyscy dorośli też się świetnie bawili.

Justyna: Ooo tak, pamiętam te urodziny! To była cudowna ekipa. 😊

Kalina: I właśnie o to chodzi – żeby dzieci bawiły się swobodnie, a rodzice mogli po prostu cieszyć się chwilą. Nasze własne dzieci też uwielbiają tu przychodzić. Bałyśmy się na początku, że szybko im się znudzi, ale nie – ciągle odkrywają coś nowego i potrafią spędzać tu długie godziny.

Fundacja wzięła udział w projekcie Dotacje JOWES

Dzieci w naszej przestrzeni czują się naturalnie i radośnie – to nasz duży sukces.

Liczba osób zaangażowanych w nasze działania ciągle rośnie.

Paula: Pamiętam, że otwarcie sali to była prawdziwa przygoda. (śmiech) Jak wspominacie ten pierwszy dzień?

Kalina: Oj, pamiętamy aż za dobrze! (śmiech) Noc przed otwarciem – drabiny, farby, wkrętarki, wszystko naraz. Skręcałyśmy zjeżdżalnię o drugiej w nocy, a rano dzieci już miały przyjęcie.

Justyna: Wciąż stały narzędzia, kiedy zaczęły przychodzić pierwsze dzieci! Ale ich śmiech i zachwyt wynagrodziły wszystko. To był moment, w którym pomyślałyśmy: „tak, było warto”.

Liczba osób zaangażowanych w nasze działania ciągle rośnie.

Paula: I zaprosiłyście Zespół JOWES na mini otwarcie, pamiętam, że był tort i nawet zjeżdżaliśmy ze zjeżdżalni (śmiech). Wszyscy byli zachwyceni.

Kalina: Dobrze nam się z Wami współpracuje, a wsparcie które otrzymujemy jest niezwykle potrzebne. W sumie to bez tego ciężko byłoby nam iść dalej. Ty pomogłaś nam z całym pomysłem i formalnościami, Emila i Dominika wspierały w procesie z biznesplanem, teraz wspólnie ze Zbyszko stworzyłyśmy nową stronę internetową. Na NGO marketing days w zeszłym roku wygrałyśmy wsparcie marketingowe od Niebieskiego Lisa. Teraz znów pomagasz nam pisać nowe wnioski o dofinansowania, a wiesz, że łatwo nie jest (śmiech).

Paula: No tak, wasza branża do łatwych nie należy, a pomysłami rzucacie z rękawa. (śmiech) To dlatego w Waszych animacjach widać, że stawiacie na coś więcej niż tylko zabawę. Co jest dla Was ważniejsze – edukacja czy rozrywka?

Justyna: Nie rozdzielamy tego. Najlepiej działa, kiedy jedno wynika z drugiego. Dzieci uczą się poprzez zabawę – wtedy to naturalne, lekkie i pełne radości.

Paula: Macie już swoje klasyki, które wracają co roku, prawda?

Kalina: Oj tak! Bańki XXL to absolutny hit – niezależnie od wieku. Do tego warsztaty świąteczne, animacje z Mikołajem, tematyczne urodziny – piraci, księżniczki, superbohaterowie. Dzieci wracają do tych motywów z sentymentem.

Paula: A jak dzielicie się obowiązkami?

Justyna: Naturalnie wyszło, że ja zajmuję się bardziej sprawami formalnymi i organizacyjnymi, a Kalina ma świetny kontakt z klientami. Ale jeśli chodzi o animacje i pomysły – zawsze działamy razem.

Paula: Pracujecie razem, przyjaźnicie się… pewnie czasem zdarzają się spięcia?

Kalina: (śmiech) Jasne, jesteśmy tylko ludźmi! Ale mamy do siebie zaufanie. Jeśli coś się dzieje, od razu rozmawiamy i szukamy rozwiązania.

Justyna: Łączy nas wspólny cel – rozwój dzieci i dobra energia. To pomaga szybko gasić nawet małe iskierki nieporozumień.

Paula: Co daje Wam największą radość w tej pracy?

Justyna: Dziecięcy śmiech. To naprawdę uzależnia. (śmiech)

Kalina: A dla mnie – kiedy rodzice mówią, że ich dziecko wyszło z zajęć szczęśliwe, odważniejsze, bardziej otwarte. Wtedy wiem, że nasza praca ma sens.

Paula: Wasze motto to „Przez zabawę do rozwoju” – brzmi prosto, ale bardzo mądrze.

Kalina: Bo taka jest prawda! Z zabawy wynika wszystko – radość, relacje, nauka, emocje.

Justyna: Nasze wartości to radość, kreatywność, bezpieczeństwo i wspólnota. To cztery filary, na których stoi Wesoło Mi.

Paula: A jak radzicie sobie z animacjami wyjazdowymi? To przecież zupełnie inna logistyka niż praca w sali – tam macie wszystko pod ręką, a w terenie trzeba działać zupełnie inaczej.

Justyna: To prawda, ale my lubimy takie wyzwania! Mamy przygotowane specjalne zestawy mobilne – całe walizki i skrzynie pełne rekwizytów, sprzętu i materiałów plastycznych. Dzięki temu jesteśmy w stanie zorganizować animacje praktycznie wszędzie: w przedszkolach, szkołach, domach kultury, ale też na świeżym powietrzu – w parkach, na placach zabaw, podczas pikników rodzinnych czy gminnych festynów.

Kalina: Tak, często jesteśmy zapraszane do współpracy przy różnych wydarzeniach lokalnych. Robimy animacje z okazji Dnia Dziecka, Dni Miasta, festynów osiedlowych, a nawet imprez firmowych czy wesel. Wystarczy kawałek trawnika, trochę miejsca na dmuchańce albo stolik do warsztatów i już tworzymy nasz „wesoły świat”.

Justyna: Mamy swoje sprawdzone scenariusze, ale też często dopasowujemy animacje do tematu wydarzenia. Jeśli to np. piknik ekologiczny – robimy warsztaty z recyklingu. Jeśli impreza w przedszkolu – dopasowujemy zabawy do wieku dzieci. Czasem to duża impreza plenerowa dla kilkuset osób, a czasem kameralne urodziny w ogrodzie. W każdej z tych sytuacji staramy się stworzyć atmosferę radości i wspólnej zabawy.

Kalina: I dlatego właśnie trzeba mieć plan B… i C! (śmiech) Bo zdarza się, że pogoda nas zaskoczy, że wiatr porwie balony albo pada deszcz. Wtedy błyskawicznie przenosimy się pod zadaszenie, zmieniamy koncepcję – i działamy dalej. Nasz sprzęt jest lekki i mobilny, więc możemy szybko się przeorganizować.

Justyna: Tak naprawdę te wyjazdowe animacje dają nam mnóstwo frajdy. Poznajemy nowych ludzi, odwiedzamy różne miejscowości i czujemy, że nasza praca naprawdę dociera do dzieci w całym regionie – od Częstochowy, przez okoliczne gminy, aż po mniejsze miejscowości. Wszędzie, gdzie jesteśmy, dzieci reagują tak samo – śmiechem, radością i ogromną energią.

Kalina: I właśnie to jest najpiękniejsze – że możemy wnieść odrobinę „Wesoło Mi” w każde miejsce. Nieważne, czy to elegancka sala, szkolne boisko, czy mały wiejski festyn – wszędzie tworzymy przestrzeń do zabawy, wspólnego przeżywania i budowania relacji.

Paula: I co dalej? Jakie macie marzenia na przyszłość?

Justyna: Chciałybyśmy rozwinąć naszą salę, a może w przyszłości otworzyć kolejne filie.

Kalina: Marzy nam się duże centrum animacyjno-edukacyjne – takie, gdzie dzieci, rodzice i animatorzy mogą razem tworzyć, uczyć się i bawić.

Justyna: Myślimy też o warsztatach rodzinnych, żeby rodzice mogli włączyć się w zabawę i odkryć w sobie trochę dziecka.

Paula: Brzmi cudownie! To na koniec – co powiedziałybyście rodzicom, którzy jeszcze Was nie znają?

Kalina: Zapraszamy do świata Wesoło Mi!

Justyna: To miejsce, w którym dzieci rozwijają się przez radość, a rodzice mogą być spokojni, że ich pociechy są w dobrych rękach.

Paula: Dziewczyny, dziękuję Wam za tę rozmowę – i za to, że wciąż dajecie dzieciom tyle radości. Wesoło Mi to naprawdę nie tylko nazwa, ale cały sposób patrzenia na świat!

Justyna i Kalina: Dziękujemy, Paula! I zapraszamy na zabawę – bo u nas zawsze jest wesoło!

Paula Wypych

 Animator

W razie problemów lub wątpliwości odnośnie do funkcjonowania akredytowanego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej prosimy o kontakt pod adres:  jowes@jowes.pl